Związek otwarty to relacja, w której oboje partnerów decyduje się dopuścić do swojej relacji osobę trzecią. Zasadniczą regułą jest przeżywanie doświadczeń seksualnych z osobami postronnymi, zatem związek taki nabiera cech poligamii. Nie jest on stricte nazywany zdradą, gdyż to pojęcie zostaje wykluczone przy podjęciu związku otwartego. Aby stworzyć taką więź, potrzebna jest chęć obojga partnerów i podjęcie „gry” w otwarte karty. Według statystyk, najczęściej pary podejmują taką decyzję, gdy czeka ich okresowa separacja.
Jak wygląda związek otwarty?
Jeżeli w takim związku występuje chęć za zgodą obu stron, to absolutnie należy wyzbyć się takiego pojęcia jak zazdrość. Jeżeli partnerzy sobie ufają wzajemnie, to jest w stanie ich związek przetrwać. Jest to otwartość tylko i wyłącznie w sferze seksualnej, a najczęściej później swoimi przeżyciami partnerzy się dzielą. Związek otwarty to relacja, w której oboje partnerów decyduje się mieć kontakt seksualny z nowo poznaną osobą. Granica wierności w takich sytuacjach jest ciężka i jeżeli zostanie przekroczona, to najczęściej osoby kończą ze sobą dotychczas zbudowaną relację. Ważna jest również kwestia zabezpieczania się kochanków przed ewentualnymi chorobami przenoszonymi drogą płciową.
Związek otwarty – kontrowersja czy nie?
Podsumowując w dzisiejszych czasach pojęcie związku otwartego wzbudza u wielu osób wątpliwości. Z jednej strony kluczem do relacji jest zaufanie, ale z drugiej strony osoby podczas podejmowania takiej decyzji, muszą darzyć siebie wzajemnym zaufaniem. Jak widać każdy może interpretować tę cechę jak chce, byle tylko nie zranić uczuć swojego partnera. Najczęściej takie przeżycia są dla partnerów czymś nowym i ekscytującym, dającym poczucie swobody. Zdaniem osób, które podjęły się tego typu relacjom, jest to głównie rozwijanie aspektów fizyczności i nie zdarza im się poczuć głębszych uczuć do innego partnera. Tak naprawdę, każdy związek ma szansę przetrwać, a najważniejsze jest to aby obrać wspólny dla tej relacji cel, który będzie spełnieniem dla dwojga.
